sobota, 28 września 2013

tęskno...

... za czymś co chyba nigdy nie będzie moje.

Boję się to nawet jakkolwiek nazwać, ale jednak mi tego brakuje.

... a gdy siedzę wieczorem sama to ta tęsknota jest tak wielka, że aż strach pomyśleć.

środa, 25 września 2013

Czy warto....

.... walczyć o coś co najprawdopodobniej i tak nie będzie Twoje?

Czy faktycznie jest tak, że jeżeli czegoś chcemy. Bardzo chcemy. To możemy to zrobić/mieć? 



Jest coś co chciałabym, żeby było moje. Tylko moje. Szanse jednak są na to tak marne, że aż szkoda gadać o tym wszystkim. Jednak gdzieś w głębi serducha jest to bardzo mocne pragnienie. 

wtorek, 24 września 2013

Misz-masz w mojej głowie.

Jest parę spraw, które nie do końca ogarniam. Na codzień staram sobie radzić, żyć chwilą i nie myśleć. Jednak przychodzi taki czas gdy siedzę sama w pokoju, Bombelini się bawi albo śpi i wtedy myślę...

Myślę o Nas. O mnie i Wu. Czy to się uda? Czy przetrwa? I czy za 10 lat będę mogła powiedzieć, że w końcu udało mi się "wychować" męża i że jest tak jakbym chciała, że jestem szczęśliwa? Każdy dzień jest inny a ja nie jestem pewna tego jak będzie wyglądać nasza przyszłość. Bo choć może i On by chciał i nawet się czasem stara, to jednak to czasem to jest zbyt mało. Wiem, że "do tanga" trzeba dwojga. Po raz kolejny więc próbuję ciągnąć go do góry i nie pozwolić upaść tak nisko by później już nie miał nic.

Myślę o Nich. Dlaczego po tylu latach małżeństwa to jednak się skończyło? Jak to jest, że ktoś będąc z dala od ukochanej osoby potrafi znaleźć ukojenie w innych ramionach i nie chcieć wracać do rodziny. Wiem. To ucieczka od problemów. Od ciągłego braku kasy. Ale to Ucieczka. A przecież, tyle spędzonych razem chwil, tych złych ale i tych pięknych. Nie pojmuję i jeszcze pewnie długo nie pojmę...

Myślę też o Nim. O jednej osobie, co do której nie wiem co czuję. Nie wiem co ta osoba czuje do mnie. Nie wiem, czy cokolwiek ma jakiś sens w tym momencie. Tu jestem już totalnie pogubiona....



W tym wypadku tylko czas może coś zrobić. Bo to on pokaże jak to będzie...

poniedziałek, 23 września 2013

O przytuleniu słów kilka...

Mówią, że przytulanie to najskuteczniejszy lek antydepresyjny i że przytulanie to najlepszy sposób by okazać komuś, że dobrze, że jest. Uwielbiam się przytulać. Do Niego szczególnie. I do Bombelka mojego też. Jednak do każdego przytulamy się inaczej.... bo każdego darzymy innym uczuciem...

Jest tak wiele spraw, które siedzą we mnie gdzieś w środku. Spraw które nie dają mi spokoju. Spraw z którymi nie umiem sobie poradzić. Nie wiem co wybrać i jak dalej postępować w swoim życiu. Nie jestem na tyle silna i niezależna by móc zacząć wszystko od nowa. Sama. Z Bombelkiem. By móc w końcu być szczęśliwą. Wciąż daję tylko kolejne szansy i wciąż zawodzę się na osobie, która powinna być dla mnie największym wsparciem. Jemu już nie ufam. Ciężko mi zaufać komukolwiek....

Dobrze, że mam chociaż osoby, przy których choć przez moment mogę być szczęśliwa i mogę być po prostu sobą. I dobrze, że choć czasem mogę się do Nich przytulić.

niedziela, 22 września 2013

Nowy początek.

W starym miejscu czuję się jakoś tak dziwnie... obco... nie umiem tam już pisać, a jest tak wiele rzeczy o których chciałabym napisać. Tamten blog od początku poświęcony był Bombelkowi. A ja chciałabym pisać już nie tylko o Bombelku. Chciałabym mieć tu swego rodzaju pamiętnik. Chciałabym móc napisać o wszystkim. Dosłownie. Bo jest ostatnio zbyt wiele rzeczy, które duszę w sobie i jest mi z tym coraz ciężej. Jednocześnie chciałabym by pewne osoby tego nigdy nie przeczytały. Czy to możliwe? Czas pokaże... Czy tu będzie mi lepiej? I czy Wam się tu spodoba? Zobaczymy. Mam nadzieję, że tak. Więc do napisania.